Kino w filharmonii…?

Niedawno zamieniłem się stronami i zamiast przepytywać, byłem przepytywany, jako gość podcastu Score and the City, poświęconemu muzyce filmowej, a prowadzonemu przez Magdę Miśkę-Jackowską.

Zdaniem Magdy wyszła nam rozmowa, która nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Dotyczy drażliwego tematu, jakim jest obecność muzyki filmowej w filharmoniach, przez niektórych wciąż uważanych za świątynie sztuki. Ci właśnie postponują takie koncerty, twierdząc, że ich siła przyciągania przyszłych wyznawców do owych świątyń jest znikoma, a wszystko służy taniej rozrywce (choć nie w zakresie cen biletów). Druga strona mówi, że to magnetyczne wydarzenia, które zapewniają niewyrobionemu słuchaczowi miękkie lądowanie w świecie klasyki, a budżetowi instytucji środki niezbędne na realizację ambitnych przedsięwzięć. Kto ma rację? Nad tym właśnie się zastanawialiśmy. Zapraszamy do słuchania:

Fot. Filip Waldmann

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o