Actus Humanus Nativitas 2018 #1. Regularny oddech i atomowy kontralt

Niektórzy zaczynają Boże Narodzenie od usłyszenia w galerii handlowej kolęd. Najczęściej już w listopadzie. I są wkurzeni, bo te kolędy to Lisowska i mediaexpert. A można zupełnie inaczej. Ja wolę inaczej, dlatego jestem w Gdańsku na Actus Humanus, którego dziesiąta edycja ruszyła wczoraj.

 

Lilianna Stawarz (klawesyn) i Grzegorz Lalek (skrzypce) zagrali w Wielkiej Sali Ratusza Staromiejskiego. To była mała inauguracja festiwalu – kameralna, po prostu, bez pompy. Gładkie, pełne technicznej precyzji i nie budzące obaw, że coś pójdzie źle zagranieSonat op. 5Arcangela Corellego to dobry pomysł na początek. Wszystko tu do siebie pasowało – właściwa dla kameralistyki przestrzeń, wykonawcy do siebie i Corelli do Bożego Narodzenia.

 

Rzeźba przy jednym z dwóch kominków w Wielkiej Sali Ratusza Staromiejskiego

 

Rzadko słucham Corellego, wydawał mi się zawsze koszmarnym nudziarzem, a jego concerti grossi i sonaty aż za bardzo do siebie podobne – jakby w kółko pisał tę samą muzykę. Jednak na żywo okazuje się, że przewidywalność to tak naprawdę naturalny muzyczny oddech, zespolony z naszym oddechem. To musica humana, która gra w nas – tonuje, uspokaja, nastraja to, co rozstrojone. Nie dziwi mnie, że w czasach, gdy muzyki słuchało się tylko na żywo, sonaty z op. 5 stały się megahitem – 43 przedruki w wciągu stu lat. To nawet w dzisiejszych warunkach marzenie niejednego kompozytora.

W Centrum św. Jana w Gdańsku, rzadko Polsce spotykanej zdesakralizowanej świątyni, będącej jednym z dwóch najważniejszych ośrodków Nadbałtyckiego Centrum Kultury, czekała na nas już duża inauguracja i do takiej idealnie pasował Fabio Biondi oraz EUROPA GALANTE i ich rozpasane, fantazyjne, a momentami szalone smyczki. Ależ on mi się podoba, gdy unosi czasem skrzypce jakby był rockowym gitarzystą robiącym riffy.

 

Centrum św. Jana w Gdańsku

Program zdominowały maryjne antyfony – Regina coeli i Salve Regina, tworzone w XVIII-wiecznej Wenecji. Założeniem twórców AHN nie jest mielenie barokowych hitów, ale odkrywanie tego, co nieznane. No i czasem trafi się perełka, a czasem Regina coeli C-dur Nicolo Porpory – dawno nie słyszałem utworu tak źle napisanego, w którym lwia część melizmatów jest na siłę, a słuchacz wraz z solistką przemierza drogę przez mękę. No ale to było pod Farinellego.

Jeśli o solistkach mowa – włoska sopranistka, Monica Piccinini ma coś, co nieczęsto się sopranom zdarza – najpiękniej brzmi w środkowym rejestrze i to się znakomicie sprawdziło w Regina coeli Baldasare Galuppiego. Martina Belli to temat osobny. Już fakt, że to kontralt musi przykuwać uwagę, ale gdyby tego było mało, ma jeszcze figurę Jessiki Rabbit. Odłóżmy na bok kwestię tego, czy to piękno naturalne. Jej atomowy kontralt był jak dziki tygrys w klatce barokowych tryli, arpeggiów i przebiegów. Choć ona to wszystko potrafi, najlepiej sprawdziłaby się w repertuarze, w którym mroczny wulkan jej głosu mógłby eksplodować – ot, w takim Stride la vampa na przykład. Podobno śpiewa Straussa – tego jestem ciekaw!

No i anegdotka na koniec, której nie sposób pominąć – na drugi bis Fabio Biondi zapowiedział, że ponieważ często bywa w Polsce i bardzo nasz kraj lubi, to zagra polskiego kompozytora… Arvo Pärta.

Z takich twórców Ojczyzna jest na pewno dumna.

Martina Belli, Monica Piccinini, Fabio Biondi, Europa Galante

 

PS… ale ważny!

1) Wczoraj został ogłoszony program przyszłorocznej wielkanocnej edycji Actus Humanus. Sprawdźcie sobie na stronie: actushumanus.com/resurrectio

2) Dawno nie widziałem tak dobrze zrobionej książki programowej. Teksty pisane były przez krakowskich muzykologów. Ośrodek słynie w Polsce z badań nadbarokiem, więc lepszych ekspertów ze świecą szukać. Jakość takiego wydawnictwa ocenia się po tym, czy będzie przydatne także po festiwalu. Będzie.

 

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o