Actus Humanus Nativitas 2018 #2. Dwanaście prac Firlusa i brzydcy królowie

To ja wsadzę kij w mrowisko i powiem, że moim bohaterem wczorajszego dnia był Krzysztof Firlus, niczego nie ujmując Cantus Cöln i Konradowi Junghänelowi oraz ich zbliżonemu do doskonałości wykonaniu „przysłów o życiu i śmierci”. I pal sześć niewygodne krzesła Ratusza Głównego oraz okropny poczet królów polskich – jeden z najbrzydszych, jakie w życiu widziałem (patrz PS).

Wróćmy do recitalu. Jeśli ktoś szuka w muzyce barokowej pierwiastka poetyckiego, romantycznego, a zarazem rozdzierająco bolesnego, znajdzie to w muzyce na violę da gamba. O bólu mówię nieprzypadkowo – w jednej z najpiękniejszych arii z Pasji według św. Jana Bacha, Von den stricken meiner Sünden, viola da gamba i obój tworzą wraz z altem poruszające bolesne trio, opowiadające o pętach grzechów, którymi związany jest Chrystus. Nie przypadkowo też film Wszystkie poranki świata jest o genialnych gambistach, a nie przykładowo o muzykach grających na szałamai albo trębaczach (bez urazy!). Coś w violi da gamba jest i Krzysztof Firlus o tym wie.

 

Krzysztof Firlus w Sali Wety Ratusza Głównego w Gdańsku

Fantazje na violę da gamba TWV 40:26-37 Georga Philipa Telemanna to rzecz zupełnie świeża. Odnalazł je niemiecki gambista Thomas Fritzsch dopiero w 2015 roku. Krzysztof Firlus jest prawdopodobnie pierwszym muzykiem w Polsce, który wykonał wszystkie dwanaście – dwanaście prac Firlusa, stanowiących nie mniejsze wyzwanie, co te herkulesowe, bo całość ma rozmiary romantycznej symfonii.

Wiolonczelista z Katowic, związany z różnymi zespołami, w tym {oh!} Orkiestrą Historyczną nie tylko je wykonał, ale ze swadą i humorem opowiadał, robiąc one man show w dobrym guście. A to uroczo przyznał się, że nie przećwiczył wszystkich naraz, że ostatnio dużo Lutosławskiego i Pendereckiego grał i może to będzie słychać, a przed bisem zapytał „naprawdę nie macie jeszcze dość?”. No nie mieliśmy.

Świetne są te fantazje. Wspominałem we wczorajszej relacji, że Corelli zazwyczaj mnie trochę nudził. U Telemanna nie ma o tym mowy. Choć był to kompozytor szalenie płodny, to fantazje pełne są smaczków i oryginalnych pomysłów – Vivace z IV Fantazji brzmi organowo, Allegro hymnicznie i marszowo, Presto z IX Fantazji bachowsko. Była efektowna chromatyka, echo, dialogowanie rejestrów, misterium a także taniec, nawet jakby trochę ludowy (Fantazja VI). Wszystko to Firlus potrafił pokazać. Zdarzały się drobne wpadki, jak trącona przypadkiem struna, czy pojedynczy nietrafiony dźwięk. Nie szkodzi, bo Firlus grał z autentyczną, pasją w nieco improwizacyjny sposób i robił przepiękne vibrato. Jego własnym pomysłem było pizzicato (Fantazja IX), zmyślnie wykonane dopiero za połową recitalu.

 

Dwór Artusa w Gdańsku

Wieczorem przenieśliśmy się do bajkowego Dworu Artusa, w którym niedawno zakończył się remont. Zachwycający dom kupców, giełda i miejsce spotkań, którego nazwa ma swoje źródło aż w legendach arturiańskich.

Tam czuło się hanzeatycki gdański klimat – sztukaterie, ogromny piec kaflowy, podwieszone modele okrętów. Magiczne miejsce. Magiczne było też to, co tam usłyszeliśmy – protestancka muzyka głównie XVII wieku, czerpiąca ze źródeł biblijnych i innych tekstów religijnych, pisana przez najważniejszych, jak Johann Hermann Schein czy Heinrich Schütz, a także tych dopiero odkrywanych, jak Heinrich Albert czy Adam Drese (fantastyczna, prosta pieśń Nun ist alles uberwünden). W tym repertuarze specjalizują się Cantus Cöln oraz jego założyciel Konrad Junghänel, i jak to eksperci – są niemal doskonali.

Śledziłem z ogromnym zaciekawieniem, jak misternie oddają retorykę muzyczną – pochód chromatyczny w dół na słowie „śmierć”, kunsztowne melizmaty gdy mowa o chwale czy efekt łkania gdy pojawiają się „łzy”. Zachwycająco naturalnie i okrągło brzmiał głos sopranistki, Magdalene Harer, a operowo-aktorskim stylem urzekał Wolf Matthias Friedrich (bas). No i potwierdziło się, że jeśli głosy są dobre, obsada one voice per part brzmi lepiej niż niejeden chór.

 

Konrad Junghänel i Concerto Cöln w Dworze Artusa

Dzisiaj kolejne przyjemności festiwalu Actus Humanus – polskie tabulatury organowe zagra Marcin Szelest, a później tajemnicza rzecz – mnisi zaśpiewają pogan, czyli Benjamin Bagby i Sequentia.

  1. Zobaczcie tych okropnych królów z Sali Wety Ratusza Głównego:
Władysław Jagiełło jako Vlad Palownik
Nie jestem pewien, ale to chyba Kazimierz Wielki. Plus za psa na wygodnej poduszce, minus za dziwny czerwony koc
…i mój ulubieniec, czyli Władysław IV Zezowaty

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o