Jedyny w 2019 roku polski recital Daniiła Trifonowa był doświadczeniem koncertowym, którego nie sposób ograniczać do wrażeń słuchowych – po prostu trudno na pianistę nie patrzeć.
Rozpoczął Andante favori Ludwiga van Beethovena, od którego płynnie przeszedł do Sonaty Es-dur. To nie był Beethoven stateczny i posągowy, a raczej żywy, bliski improwizacji, wizjonerski, miejscami niecierpliwy. Trifonow grał bardzo lekko, jak by w ogóle nie dotykał dna klawisza, przez co fortepian brzmiał trochę jak instrument z epoki. Wyjątkiem była trzecia, najwolniejsza część Sonaty, zagrana dużo bardziej skondensowanym dźwiękiem, szeroko, ze spokojem i koncentracją.
W wywiadzie dla radiowej Dwójki pianista przyznał, że nie zgadza się z określeniem „myśliwska”, które przylgnęło do tej Sonaty – podobnie zresztą jak V Koncertu fortepianowego Es-dur nie nazwałby „cesarskim”, bo nie słyszy w nim dworskiej pompatyczności, ale pełnię humanizmu, za to w Sonacie – naturę. Te dwa pojęcia są mu szczególnie bliskie, co pokazała także jego postawa sceniczna. Trifonow niejednokrotnie podkreślał, że całkowita swoboda ciała i rozluźnienie mięśni pomagają artyście pozbyć się ograniczeń, umożliwiając bezpośrednie przelanie wyobrażenia dźwiękowego na klawiaturę i powodując, że gra staje się bardziej organiczna, naturalna.
Rzeczywiście, gdy jest na scenie, dźwięki przepływają przez jego ciało w sposób odczuwalny dla odbiorcy. Widać dokładnie, jak kształtują gesty i słychać, jak regulują oddech. Trifonow zanurza się w język muzyczny kompozytora głęboko, tworząc wewnątrz niego własny dialekt, którym kreuje odrębny muzyczny świat.
Dlatego już w dźwiękach otwierających cykl Bunte Blätter Roberta Schumanna słychać było zupełnie inną niż u Beethovena, zdecydowanie bogatszą i bardziej czułą paletę barw, a także głębsze, intensywniejsze wejście w klawisz. Pianista malował emocje dużo subtelniej, nadając im pełnych niuansów odcieni, błyskotliwie, czasem niepostrzeżenie, a czasem zaskakująco przechodząc z jednej w drugą. Zakończył brawurowo, do Bunte Blätter dołączając Presto passionato i dosłownie odskakując z ostatnim akordem od fortepianu, co wzbudziło żywiołowy aplauz publiczności.
Przyznam, że miałam mały kłopot z tą częścią koncertu. Przede wszystkim artykulacja, na którą zdecydował się w Beethovenie, wywoływała we mnie stałe uczucie niedosytu, a momentami pośpiechu i niepokoju. Patrząc na pianistę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przeżywa tę muzykę bardziej w ciele, niż w klawiaturze, przez co kanał między jego wyobraźnią, skądinąd nadzwyczajną, a dźwiękiem, który dochodzi do słuchacza, jest nieco przyblokowany. A może po prostu jego cielesność była dla mnie bardziej absorbująca niż brzmienie? Ciekawią mnie odczucia słuchaczy transmisji radiowej. Tych wątpliwości nie było już po przerwie, gdy Trifonow zagrał VIII Sonatę Sergiusza Prokofiewa.
Od razu wciągnął mnie w misterną sieć długiej narracji, w podróż do dziwacznego, ciemnego świata, który w jego interpretacji jawił się jako gęsty i diaboliczny, choć chwilami czuły i łagodny. Dźwięki długo snuły się wewnątrz labiryntu tajemniczych zakamarków, a w finałowym Vivace słychać było pełną swobodę, triumf, wyzwolenie w tanecznym, szatańskim pląsie. Nic dziwnego, że publiczność wstała z miejsc.
Znajomy sugerował podczas przerwy, że należałoby nazwać ten recital „koncertem na dwie ręce i jeden nos”. Rzeczywiście nie sposób było zignorować fizycznego aspektu gry Trifonowa. Być może dzięki niemu jest tak pełnokrwistym partnerem muzyki, a nie jej przezroczystym sługą. Jego muzyczny instynkt lub intuicja są niemal zwierzęce, a wrażliwość i wyobraźnia bardzo ludzkie. Wygląda na to, że Trifonow to głęboko humanistyczne zwierzę sceniczne.
PS. Były też dwa bisy – Wokaliza i pierwsza część Symfonii „Dzwony” Sergieja Rachmaninowa w transkrypcjach Trifonowa. Hm. Czy bisy to absolutnie niezbędna część recitalu?
Autorka recenzji: Łucja Siedlik
fot. prof. Z. Raubo (wykonane podczas kursu mistrzowskiego Daniiła Trifonowa na Akademii Muzycznej w Katowicach)
Program:
Ludwig van Beethoven Andante Favori | Sonata Es-dur op. 31 nr 3
Robert Schumann Bunte Blätter op. 99 | Presto Passionato op. 22
Sergiusz Prokofiew VIII Sonata B-dur op. 84
Dodaj komentarz